W środę 16 marca o godz. 17.00 w Sali konferencyjnej Książnicy Cieszyńskiej odbędzie się wieczór autorski Jana Brannego, poświęcony prezentacji jego tomiku poetyckiego „Wiersze spod ziemi” oraz wspomnień zatytułowanych „Byłem prawicowym oportunistą”. W spotkaniu, współorganizowanym przez Kongres Polaków w RCz oraz Macierz Szkolną w RCz, wezmą udział Jan Picheta, redaktor obu publikacji oraz sprawujący nad nimi opiekę wydawniczą Józef Szymeczek. Fragmenty twórczości Jana Brannego zaprezentuje Halina Paseková, aktorka Teatru w Czeskim Cieszynie.
|
||
Nasz oddział znajdował się w najstarszym budynku kopalni. Budynek miał żelazną konstrukcję z ceglanymi ścianami. Na pierwszym piętrze mieściły się cztery oddziały prac przygotowawczych, oddział ratowników, siedziba milicji ludowej i naturalnie kancelarie szefostwa. W pomieszczeniach milicji była kuchnia, magazyn mundurów i cały arsenał broni. Temu kompleksowi szefował Jano Jancziar, który był pracownikiem naszego oddziału i mieliśmy go na liście płac. Szefem milicji był Mirek Halfar. Ostry facet. Przyjeżdżały tam delegacje oficerów sowieckich, jak zapamiętałem – Nikola Pop z NKWD i wiele innych z STB, i nie wiadomo skąd. Informacje z pierwszej ręki mieliśmy od Jana Jancziara. Równy facet, grał dobrze swoją rolę, bo jemu tak było wygodnie. Najlepszy i żywy kontakt mieliśmy, gdy nas wołał (naturalnie zaufanych jak Bedrzich Kolarz, Ota Niedoba i niewielu innych) po zabawie tych z milicji w żołnierzy. Wtedy zostawało dużo gulaszu, piwa, wódki i Jano Jancziar zapraszał nas na poczęstunek. Pokazywał nam pistolety darowane przez te delegacje i opowiadał o ciekawostkach, które się zdarzyły za tymi drzwiami. Między innymi dowiedziałem się, że po ogłoszeniu stanu wojennego w roku 1981 planowali „bratnią internacjonalną pomoc Polsce”. Nie wojsko, ale czeskie (nie wiadomo, czy też inne) milicje miały zająć w Polsce strategiczne miejsca jak urzędy, poczty itp… Wprawdzie do tego nie doszło, ale Jancziar mi powiedział, że pytali go, czy mógłbym pojechać z nimi jako tłumacz. Stwierdzili, że się nie nadaję. […] Był październik 1989 roku. Organizowaliśmy rocznicę powstania Polskiego Gimnazjum w Cieszynie w roku 1949 wcześniejszego w 1909 w Orłowej. Akcja przebiegała w budynku szkolnym i Teatrze Cieszyńskim. Byłem skarbnikiem. Jeden z organizatorów Antoni Sochor wymyślił loterię, w której każdy mógł się wypowiedzieć na temat, kiedy się ten ustrój zawali. Płaciliśmy po 50 koron, a nazywało się to frywolnie „Kiedy to dupnie”. Nie wygrałem, bo wybrałem termin do lata, a stało się to już w listopadzie. Socjalizm padł i pozwolono nam głośno myśleć. Był to trudny, ale przyjemny okres reaktywacji i powstawania nowych organizacji. Trudny, bo od samego zarania staraliśmy się o restytucję majątków naszej poprzedniczki z lat międzywojennych. Do dziś bez rezultatu. Nawet nie ruszyliśmy z miejsca z rekompensatą za niektóre majątki. Perfidia tych działań polegała na tym, że w 1996 roku rząd uchwalił, że restytucji podlegają te zgłoszenia, które były podane do 1.1.1990. Nasze opracowanie restytucyjne było zarejestrowane 17.1.1990 roku. Drugim późniejszym warunkiem było, że organizacjom społecznym nie uchwalą zwrotu, bo to by spuściło lawinę roszczeń innych organizacji. Jan Branny „Byłem prawicowym oportunistą” – fragmenty |
||
|
Jan Branny […] Urodził się, kiedy szalała II wojna światowa, jego rodzice byli prześladowani i zmuszeni z powodu swojej narodowości wyjechać do Generalnej Guberni, czyli Polski. Ojciec nie przyjął Volkslisty i zamieszkał ze swą rodziną w Krakowie. Lata okupacji hitlerowskiej, edukacja po wojnie w szkole polskiej już w Czechosłowacji aż do swej pełnoletności, znalazły odzwierciedlenie w opisanych przygodach jego życia. Szczególnie zwraca uwagę na przeżycia w czasie reżymu. Opisuje ciężką pracę w górnictwie, w warunkach codziennie czyhającego niebezpieczeństwa, oraz zwraca uwagę na ludzi, którym reżym .przewrócił w głowie”. Są to nie tylko jego osobiste doznania, ale doświadczenia całej generacji Polaków zaolziańskich w czasach „budowania socjalizmu”, które przeżyli lub zmuszeni byli przeżyć. Mając na uwadze, że wielu ludzi we wspomnieniach autora odkryje doświadczenia ze swej młodości, wydawca zdecydował się na wydanie tego skromnego dziełka.
Józef Szymeczek, fragment wstępu poprzedzającego
edycję wspomnień Jana Brannego
Tak czy owak ziemia jest nadal główną bohaterką jego poezji. Ponieważ biegle posługuje się gwarą i dowcipem, sięga także po satyryczne rekwizyty. Odkrywa przed nami inne rewiry uczuć – społecznych, wspólnych dla ludzi tej ziemi, tak tragicznie doświadczonych przez los. Ludzi, których Jarosław Jot–Drużycki umieścił już w hospicjum i kazał podziwiać ich piękne umieranie…
Jan Picheta, fragment wprowadzeni
do „Wierszy spod ziemi” Jana Brannego