W kolekcji rękopisów biblioteki L. J. Szersznika, wśród łacińskich średniowiecznych kodeksów oraz nowożytnych tekstów, dość dobrze już znanych jako źródła do historii Śląska, znajduje się też kilka zagadkowych i cokolwiek dla nas egzotycznych obiektów. Są to rękopisy wschodnie pisane różnymi odmianami pisma arabskiego i, jak się wydaje, w różnych językach. Różne też były ich losy, zanim trafiły do biblioteki cieszyńskiego uczonego. Dzięki skrupulatności tego ostatniego, pochodzenie przynajmniej niektórych z nich jest znane. Dwa rękopisy opatrzył Szersznik notatkami o treści informującej, że otrzymał je 17 lutego 1812 r. od marszałka polnego barona von Trauttenberga, który z kolei zdobył je podczas oblężenia Belgradu. Każda z notatek jest napisana w innym języku: jedna po niemiecku, druga po łacinie. Z ich lakonicznej treści można odczytać, że te dwie niewielkich rozmiarów rękopiśmienne książki były łupami wojennymi, zdobytymi na pokonanych Turkach, prawdopodobnie w 1789 r. Tej daty Szersznik nie podaje, ale można tak wnioskować z nazwiska ofiarodawcy, Trauttenberga. Ów Feldmarschall Lieutenant von Trauttenberg czyli marszałek polny, o którym pisze Szersznik, to najprawdopodobniej Leopold von Trauttenberg (1762-1814), członek niemieckiego rodu szlacheckiego, którego jedna gałąź osiadła w zachodnich i północnych Czechach już w 14 wieku, a w 18 wieku jej członkowie służyli jako żołnierze i urzędnicy, m.in. w wojsku austriackim. W czasie wojny rosyjsko-tureckiej (1787-1792), w której Austria była sojusznikiem Rosji, Leopold von Trauttenberg brał udział w oblężeniu i zdobywaniu Belgradu (1789). Skoro rękopisy zdobyto na wojsku tureckim, wolno chyba przypuszczać, że zostały napisane w języku tureckim ? Na temat języka rękopisów, a tym bardziej ich treści, nie dowiemy się niestety niczego ani z notatek Szersznika, ani z zapisów w inwentarzu rękopisów sporządzonym przez jego następcę Albina Heinricha. Jeden z rękopisów jest tam określony jako „Liber turcicus”, drugi jako „Liber arabicus”, ale na to by stwierdzić czy takie rozróżnienie jest uzasadnione potrzeba by wprawnego oka doświadczonego orientalisty. Dziś już przyzwyczailiśmy się do tekstów tureckich pisanych alfabetem łacińskim, ale ten został wprowadzony w Turcji dopiero w 1928 roku podczas generalnych reform, dzięki którym ówczesny prezydent Kemal pasza (zwany później Atatürkiem czyli Ojcem Turków) zdołał przekształcić Turcję w nowoczesne państwo. Wcześniej kultura i życie społeczne w Turcji były zdominowane przez islam. Pismo arabskie, które rozwinęło się w pełni w VI i VII w., zwłaszcza od powstania religii mahometańskiej rozprzestrzeniało się na znacznej części terytorium Azji i Afryki, przejmowane również przez ludy obcego, niesemickiego pochodzenia. Pismo arabskie podobnie jak łacińskie jest pismem alfabetycznym, co oznacza że każdej głosce odpowiada odrębny znak – litera, dzięki czemu, podobnie jak alfabet łaciński może być używane do pisania w różnych językach. W każdym z języków posługujących się tym pismem wykształciły się specyficzne jego odmiany różniące się kształtem liter, stylem, czy dodatkowymi znakami diakrytycznymi. W Turcji, gdzie przejęto pismo arabskie dla języka tureckiego, wykształciło się wiele jego odmian: talik – pismo o skośnym układzie, z tendencją do zwieszania się liter z góry w dół i nastalik – jego bardzo ozdobny wariant, szikeste – drobne, pełne skrótów i lekceważące wszelkie reguły, pismo diwani, kirma, sulus, sijakat i inne. W bibliotece Szersznika książki będące łupami wojennymi to raczej curiosum, ale w odleglejszych czasach nierzadko eksponaty zdobyte na pobitym wrogu wzbogacały zbiory europejskie. Jan III Sobieski po zwycięstwie nad Turkami w 1683 r. pisał spod Wiednia do Marysieńki: „Namioty, wozy wszystkie dostały mi się i tysiąc innych drobiazgów pięknych i kosztownych, ale to bardzo kosztownych, nie ma żadnego porównania ze zdobyczą pod Chocimiem (…) Nie rzekniesz mnie tak, moja duszo, jako więc tatarskie żony mawiać zwykły mężom bez zdobyczy powracającym, „żeś ty nie junak, kiedyś się bez zdobyczy powrócił”.
Anna Rusnok