Zasłużony polski działacz narodowy o… chrząszczu słoniku orzechowcu

Urodzony w Grodziszczu ANDRZEJ KOTULA (1822–1891) uchodzi za jednego z najbardziej zasłużonych polskich działaczy narodowych na Śląsku Cieszyńskim. Był jednym z „budzicieli polskości” – pięcioosobowej grupy kolegów z jednej klasy gimnazjum ewangelickiego, którzy w latach czterdziestych XIX wieku zaczęli tworzyć zręby polskiego ruchu narodowego w regionie. Na rzecz lokalnej społeczności działał przez całe dorosłe życie – był najbliższym współpracownikiem Pawła Stalmacha, dzięki wykształceniu prawniczemu przez lata pozostawał jedynym konsultantem do spraw prawnych wszystkich polskich organizacji w Cieszynie, wiele spośród nich współtworzył, w części zasiadał w zarządzie.

 

Od 1848 roku prowadził zapiśnik, początkowo przewidziany do roli klasycznego pamiętnika (który zatytułował „Szkoła polszczyzny. Dziennik poświęcony ćwiczeniu się w języku macierzystym”), z czasem przekształcił się w kronikę utworów wierszowanych. Były to liryki o najróżniejszej formie i treści – utrzymane w moralizatorskim tonie bajki, poemat heroikomiczny „Batrachomyomachia” opisujący bitwę myszy i żab pod Cieszynem, poezja okolicznościowa posiadająca niewątpliwy walor pamiętnikarski, wiersze opiewające piękno cieszyńskiego krajobrazu, a nawet erotyk. Część z jego utworów opublikowana została na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej”, obok pożytecznych tekstów na tematy prawnicze.

 

Wielką pasją Andrzeja Kotuli była biologia. Przez całe życie zbierał rośliny, grzyby, chrząszcze i motyle, które sam opracowywał i konserwował. Jak pisał lekarz Tadeusz Dyboski: „Pragnął, by jego zielnik kiedyś, ku pożytkowi polskiego ludu na Śląsku został wydany drukiem, aby młodzież rozczytująca się w jego pracy podziwiała mądrość Bożą w każdej trawce i uczyła się kochać tą ojczystą ziemię”. Jak się wydaje, było to dość popularne wśród ówczesnych inteligentów zajęcie – by przypomnieć chociażby najsłynniejszego cieszyńskiego poetę Jana Kubisza, zbieracza m.in. egzotycznych chrząszczy i wielkiego miłośnika ptaków. Trudno się dziwić, że przyrodnicze fascynacje Kotuli znalazły ujście także w poezji. Popełnił m.in. wiersz „Leska”, w pierwszej zwrotce nie zdradzający jeszcze intencji autora:

 

„Ciebie lesko chwalić śpieszę

Tyś jest moja kochana

Twym widokiem rad się cieszę

Boś mi ładnie ubrana”

 

Czy mowa o kobiecie? Skąd! „Leska” to dawne określenie… leszczyny (w gwarze cieszyńskiej „lyska” lub „liska” jak w notatkach ks. Leopolda Jana Szersznika). Niestety, owe „ładne ubranie” przypada do gustu nie tylko podmiotowi lirycznemu:

 

„Ledwie się twój liść rozwiąże

Szeroki, cudnie rznięty

Już go żyjątek oblęże

Zbiór po zwierzchni rozpięty

 

Jak się mierwią, jak się cieszą

Robaczki w świetle słońca

Powiedzże kto, dokąd śpieszą

W tej zieleni – bez końca”

 

Spośród owego „żyjątka” największe spustoszenie sieją niejakie „ryjonosze”. Krótkie poszukiwania w internecie i okazuje się, że do rodziny ryjkowców zalicza się chrząszcz słonik orzechowiec – największy szkodnik upraw orzechów laskowych, nazywany tak z powodu charakterystycznego ryjka. Kotula z precyzją godną zawodowego entomologa opisuje sposób działania insekta:

 

„Lecz jeden z twych lubych gości

Nie umie cię oszczędzać

Nie znając wcale wdzięczności

Woli ci szkodę zrządzać

 

Jest nim twój chrząszczyk właściwy

Z ryjonoszów on rodem

Który twego jądra chciwy

Zaczerwia je swym płodem

 

Rośnie orzech, rośnie owoc

W końcu na dwór wyłaża

Zgryziesz orzech, co za nieład!

Aż cię sam wstręt uraża

 

[…]

 

Moje kwicie, me kochanie

Jest nad miarę gorące:

W zimie, w lutym, gdy postanie

Jasne na niebie słońce

 

Wtedy me rzęsy złociste

Rozpuszczam ponad niwę

Ai słupiki purpurzyste   

Wtedy jestem szczęśliwą

 

Me słupiki purpurzyste

Z pączków się wyłamują

Później gałązki puszyste

Mój owoc znamionują”

 

Łatwiej autorowi pogodzić się z losem „leski”, gdy przypomina sobie czasy swojego dzieciństwa:

 

„Lecz gdy pomnę coś znaczyła

W szkole dla biednych żaków

Żeś wyćwiki dźwignią była

Dla dzieci i wojaków

 

Drząc ze strachu, proszę Boga

Niechaj twe panowanie

Jak ludzka najżywsza trwoga

Już na zawsze ustanie”

 

Wiersz zwraca uwagę ciepłem z jakim autor odnosi się do przyrody. I to nie tylko do swojego ukochanego drzewa („lesko luba”, „lesko miła”, „leseczka”, „nadobna”), ale również do – teoretycznie – szkodników („chrząszczyk”, „robaczki”). Nazywa je wręcz „szmaragdami” i „rubinami”, których obserwacja „tkliwsze sprawia rozkosze, niż złota odrobiny”. W konkluzji autor zaznacza, że chociaż owady poczyniły duże szkody, to „nie każdy orzech pusty” i smakołyku wystarczy również dla ludzi. Utwór został napisany w Cieszynie 14 lutego 1887 roku.

 

Całość tekstu:

 

1) Ciebie lesko chwalić śpieszę

Tyś jest moja kochana

Twym widokiem rad się cieszę

Boś mi ładnie ubrana

 

2) Ledwie się twój liść rozwiąże

Szeroki, cudnie rznięty

Już go żyjątek oblęże

Zbiór po zwierzchni rozpięty

 

3) Jak się mierwią, jak się cieszą

Robaczki w świetle słońca

Powiedzże kto, dokąd śpieszą

W tej zieleni – bez końca

 

4) Właściwe twe ryjonosze

To szmaragdy, rubiny

Tkliwsze sprawiają rozkosze

Niż złota odrobiny

 

5) Lecz jeden z twych lubych gości

Nie umie cię oszczędzać

Nie znając wcale wdzięczności

Woli ci szkodę zrządzać

 

6) Jest nim twój chrząszczyk właściwy

Z ryjonoszów on rodem

Który twego jądra chciwy

Zaczerwia je swym płodem

 

7) Rośnie orzech, rośnie owoc

W końcu na dwór wyłaża

Zgryziesz orzech, co za nieład!

Aż cię sam wstręt uraża

 

8) Uważaj ty chłopcze giętki

Co rad po leskasz łazisz

Nie bądź w zyskaniu za prędki

Bo robaka przepatrzysz

 

9) Tak to ai złe w ludzkiem życiu

W młodą duszę się wkrada

Aż raz po czasu przebiegu

Na jaw wyłazi zdrada

 

10) Lecz nie smuć się lesko luba

Nie każdy orzech pusty

Dość nam, bądź to twoja chluba

Z owoców twych rozpusty

 

11) Aleć zwierz mi lesko miła

Jak wesele odprawiasz

Kiedyż kwicia twego chwila

Jakż twego szczęścia doznasz?

 

12) Moje kwicie, me kochanie

Jest nad miarę gorące:

W zimie, w lutym, gdy postanie

Jasne na niebie słońce

 

13) Wtedy me rzęsy złociste

Rozpuszczam ponad niwę

Ai słupiki purpurzyste   

Wtedy jestem szczęśliwą

 

14) Me słupiki purpurzyste

Z pączków się wyłamują

Później gałązki puszyste

Mój owoc znamionują

 

15) Ma leseczko ukochana

W twym cieniu rad spoczywam

Każdemuś nadobną zwana

Ja cię też tak nazywam

 

16) Lecz gdy pomnę coś znaczyła

W szkole dla biednych żaków

Żeś wyćwiki dźwignią była

Dla dzieci i wojaków

 

17) Drząc ze strachu, proszę Boga

Niechaj twe panowanie

Jak ludzka najżywsza trwoga

Już na zawsze ustanie

 

Por. https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82onik_orzechowiec

Oprac. Wojciech Święs