Do najczęściej zadawanych przez zwiedzających zabytkowe biblioteki, takie jak Książnica Cieszyńska, pytań należą te o różnego rodzaju książkowe rekordy. Która książka jest w bibliotece najstarsza? Która największa (i ile waży ?), a która najmniejsza? W przypadku Książnicy Cieszyńskiej, w której zbiorach przechowywana jest biblioteka L. J. Szersznika, a w jej obrębie kolekcja rękopisów, wśród których znajduje się dziewięć rękopisów średniowiecznych odpowiedź na te popularne pytania jest prosta. Wszystkie te kategorie: najstarszą, największą i najmniejszą książkę można znaleźć wśród średniowiecznych kodeksów w bibliotece Szersznika. Rękopisy średniowieczne z biblioteki Szersznika zostały opracowane przez dr. Mariana Zwiercana z Biblioteki Jagiellońskiej w „Katalogu średniowiecznych rękopisów Książnicy Cieszyńskiej” wydanym we Wrocławiu w 2003 r. Większość niżej zamieszczonych informacji pochodzi z tej pracy. Najstarszą książką jest kodeks rękopiśmienny pochodzenia włoskiego z początku XIV wieku; książki największa i najmniejsza są nieco młodsze.
Największa książka to zarazem jeden z najcenniejszych poloników w zbiorach Książnicy. Jest to rękopiśmienny kodeks pergaminowy o wymiarach 66 x 43 cm, powstały ok. 1520-1526 znany pod nazwą Officia de Beata Maria Virgine (Oficja ku czci Błogosławionej Marii Dziewicy). Księga ta jest jedną z czterech części graduału kolegiaty tarnowskiej, której pozostałe trzy części są przechowywane w skarbcu katedralnym w Tarnowie. Graduałem w kościele katolickim obrządku łacińskiego nazywa się księgę liturgiczną zawierającą teksty i nuty śpiewów do mszy. Pierwotną formą graduału była księga zwana kantatorium. Najstarsze znane kantatorium pochodzi z IV w. Z czasem zawartość graduałów kształtowała się odpowiednio do ustalania się zmiennych elementów liturgii. W Polsce graduały, przede wszystkim rękopiśmienne, powstawały od XIII do XVIII wieku, używane były w kościołach diecezjalnych i klasztornych, często były iluminowane, dzięki czemu stanowią cenne źródło do badań nad malarstwem miniaturowym. Całkowita liczba polskich graduałów nie jest znana. Rozpoznanych i wymienianych w literaturze przedmiotu jest ok. 90. Jednak przypuszcza się, że jest ich znacznie więcej, gdyż stanowiły konieczne wyposażenie kościołów i kaplic. Graduał tarnowski, składający się z czterech części: de tempore, de sanctis, sequentiarum oraz de Beata Maria Virgine jest określany jako dzieło wyjątkowe. J. Pikulik (Polskie graduały średniowieczne, Warszawa 2001) a za nim M. Zwiercan stwierdzają, że mniej chodziło w przypadku tego graduału o jego użyteczność praktyczną, a bardziej o dokumentację śpiewów, jest to więc dokument liturgiczny zwany summariuszem. Prócz innych pieśni kodeks zawiera przede wszystkim tekst i zapis nutowy Bogurodzicy w dwóch wersjach łacińskich i polskiej. Jest to jeden z kilku najstarszych zapisów tej pieśni. Poza tą pieśnią graduał zawiera wiele unikatowych zapisów śpiewów, w tym kilkadziesiąt polskich, z których część jest jedynym zapisem w zbiorach polskich, a cały zestaw należy do najważniejszych w Europie. M. Zwiercan podaje, że powstanie czterotomowego graduału, początkowo łączonego z opactwem benedyktynów w Tyńcu, w świetle najnowszych badań przypisuje się środowisku krakowskiemu – katedralnemu lub uniwersyteckiemu. Rękopis został napisany na pergaminie przez jednego kopistę, iluminowany przez Wawrzyńca, pracującego w Krakowie w latach 1520-1532 oraz tzw. iluminatora kodeksów Jana Łaskiego, który wykonał litery inicjalne. Technika wykonania i styl inicjałów i floratur (ornamentów roślinnych) mają cechy późnogotyckie, podobnie jak oprawa księgi. Kodeks oprawiono w grube deski obciągnięte jasną, dziś pociemniałą skórą. Skórę oprawy chronią masywne metalowe okucia i zapięcie w postaci klamer. Tytuł i datę wykonania oprawy – 1526, wytłoczono na górnej okładzinie książki.. Nie wiadomo w jaki sposób w posiadanie jednej z części graduału wszedł urzędnik w Czerniowcach nad Prutem w Galicji Wschodniej, Józef Szersznik, który przekazał kodeks przyrodniemu bratu ks. Leopoldowi Janowi Szersznikowi do tworzonej przez niego w Cieszynie biblioteki. Przyrodniemu bratu Józefowi L. J. Szersznik zawdzięczał zresztą uzyskanie jeszcze przynajmniej dwóch innych rękopisów średniowiecznych, a prawdopodobnie również innych cennych książek.
Z historią Śląska Cieszyńskiego wiąże się z kolei proweniencja najmniejszej książki w Książnicy Cieszyńskiej. Jest nią miniaturowy modlitewnik, według tradycji należący do ostatniej cieszyńskiej księżnej Elżbiety Lukrecji (1599-1653). Książeczka ma wymiary 4,5 x 4 cm, została napisana na pergaminie pod koniec XV wieku. Rękopis został napisany przez trzech kopistów. Większość modlitw zapisał w języku niemieckim pierwszy kopista, a jedną modlitwę pod koniec woluminu w języku czeskim kopista drugi, mniej więcej w tym samym czasie, w którym powstała główna część kodeksu. Trzeci kopista, prawdopodobnie na przełomie XVI i XVII wieku dopisał na wcześniej niezapisanych kartach kilka modlitw w języku niemieckim. Rękopis zawiera pięć całostronicowych miniatur ze scenami z życia Chrystusa. Nieznane pozostaje miejsce powstania rękopisu a także sposób nabycia tego miniaturowego kodeksu przez Szersznika. Czy jednak modlitewnik rzeczywiście był w posiadaniu księżnej Elżbiety Lukrecji, nie wiadomo na pewno. W taki sposób określił jego proweniencję autor inwentarza rękopisów biblioteki Szersznika (Repertorium codicum manuscriptorum in caes. Reg. Bibliotheca Scherschnickiana Teschinii), Albin Heinrich (1785-1864), a za nim tę informację powtarza większość późniejszych autorów. W każdym razie księżna nie pozostawiła na książeczce żadnych widocznych śladów. Brak na kodeksie zresztą jakichkolwiek śladów innych właścicieli, czy choćby czytelników sprzed L. J. Szersznika, który swoim zwyczajem podpisał się na pierwszej karcie rękopisu. Nie wiemy także, czy książęta cieszyńscy posiadali jakąś większą bibliotekę, choć o posiadanie takowej chyba można ich podejrzewać? Jednak jeden miniaturowy modlitewnik o niepotwierdzonej proweniencji i jedna książka ofiarowana księciu cieszyńskiemu Adamowi Wacławowi przez tłumacza to za mało, by móc wysnuwać na ten temat jakieś wnioski.
Obecność obydwu książek, cennych zresztą zupełnie niezależnie od ich wielkości, podobnie zresztą jak i pozostałych średniowiecznych kodeksów a także zbioru inkunabułów i innych cymeliów w bibliotece L. J. Szersznika, świadczy o jego znawstwie w dziedzinie bibliologii i podnosi rangę tego księgozbioru, którego zrąb stanowią książki współczesne twórcy biblioteki, reprezentujące ówczesny stan wiedzy. Gromadząc owe cymelia, czyli książki cenne i rzadkie, Szersznik na pewno doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że takie bibliologiczne skarby, choć praktycznie nieprzydatne dla większości czytelników, ale stanowiące dziedzictwo kulturalne i świadczące o wysokim poziomie cywilizacyjnym miasta, które dba o ich bezpieczeństwo i utrzymanie, mogą być argumentem dla różnych niedowiarków, już nawet w jego czasach wątpiących w potrzebę istnienia bibliotek.
Anna Rusnok